sobota, 30 marca 2013

Alebriche w Krakowie - recenzja

Do knajpki, którą dziś zrecenzuję trafiliśmy zupełnie przypadkiem. Mieliśmy zamiar wybrać się do zupełnie innego miejsca, nowego i lanserskiego. Zrezygnowaliśmy kiedy zobaczyliśmy kolejkę do stolika. I ruszyliśmy ulicą Karmelicką. W części bliżej Alei jest takie miejsce w przyziemiu, koło Telepizzy, gdzie do tej pory knajpki zmieniały się średnio raz na pół roku (a może troszkę rzadziej?). Jakiś rok temu pojawiła się tam meksykańska restauracja Alebriche. Wybierałam się tam od dobrych kilku miesięcy.
Już od progu bardzo spodobał się nam wystrój - kolorowe ściany i półki z książkami i figurkami. Trochę jakby wejść do meksykańskiego domu. W karcie jest bardzo duży wybór dań na bazie tortilli. Ponieważ nie byliśmy bardzo głodni, zdecydowaliśmy się na raczej mniejsze dania - ja na tostadę z tingą, a Alastor na enmoladas. Tostada to smażona na chrupko tortilla z cała masą nadzienia, sałaty i siekanego pomidora. Miała być jeszcze śmietana, ale zamiast niej stwierdziłam obecność czegoś w rodzaju twarogu (nawiasem mówiąc całkiem smacznego). Natomiast tinga to kurczak i kapusta duszone w pomidorach. Całość była dość pikantna. Enmoladas to 4 nieduże tortille z kurczakiem w sosie mole. Sos miał głęboki, bogaty smak, Alastorowi też dostał się twarożek, który dawał przyjemny kontrast. Mała wada dania była właśnie ilość sosu - tortille dosłownie w nim pływały. Te dwa dania bardzo nam smakowały, więc skusiliśmy się na desery, wybraliśmy flan i ciasto Carlota. Flan był znakomity, delikatny, słodki jak trzeba. Carlota to właściwie nie ciasto, bardziej deser lodowy z herbatnikami - warstwy herbatników zostały zatopione w zmrożonym cytrynowym musie. Fantastyczne połączenie, choć musiałam się napracować żeby zjeść deser - trochę trudno było się do niego dobrać. Do tego dostałam dobrą białą kawę.
Osobną sprawą jest obsługa w Alebriche - to restauracja prowadzona przez Meksykanów. Kiedy byliśmy tam, obsługiwał ojciec i synowie. Niestety, mam wrażenie, że nie do końca rozumieją po polsku. Nadaje to lokalowi specyficznego kolorytu, ale prowadzi do dość zabawnych sytuacji przy zamawianiu.
Podsumowując, dobry lokal, w dobrym miejscu, z dobrymi cenami. I w dodatku z uczciwą kuchnią. Może nie specjalnie odkrywczą czy oryginalną, ale zdecydowanie godną polecenia. Jest po prostu autentyczna. Jakby przyjść na obiad do meksykańskiego domu. Niezapowiedzianym :) Nasza ocena mocne 4/5. Dwie osoby za 1 danie, deser i napoje zapłaciły 55 zł - większość dań kosztuje między 15 a 25 złotych.
Nie mamy zdjęcia szyldu - kiedy tam byliśmy, był zdjęty.

Zdjęcie zrobione w styczniu
obecnie w tym miejscu jest o wiele więcej śniegu
i coś na kształt Weihnachtsmarkt ;)

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...