poniedziałek, 31 grudnia 2012

Zbiór przepisów na Sylwestra - Sofroniuszowe podsumowanie roku

Powoli kończy się pierwszy rok kalendarzowy istnienia "Kuchni z Wyrakiem".

Dziękujemy wszystkim Czytelnikom. Cieszy nas szczególnie, że wielu z Was odwiedza nas już regularnie :)

Życząc Wam wszystkim wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2013 i szampańskiej zabawy, zamieszczamy listę naszych propozycji na dzisiejszą noc - wszystkie przepisy są szybkie i jeszcze zdążycie je przygotować, zanim pozamykają sklepy ;)

Sofroniusz gotowy na Sylwestra życzy
Szczęśliwego Nowego Roku 2013!


1. Drinki

Long Island Iced Tea
Baileys na gorąco




2. Przystawki

Roladki łososiowe z chrzanem
Roladki łososiowe z chrzanem 

3. Sałatki

Sałatka brokułowa z sosem jogurtowym
 Sałatka z ciecierzycy i marynowanych warzyw

4.Ciasteczka

Kruche ciasteczka limonkowe
Ciasteczka kakaowe

niedziela, 30 grudnia 2012

Pieczeń z jelenia w czerwonym winie

Zbliża się Sylwester, a z nim tradycyjny noworoczny obiad. To już ostatnie chwile żeby skomponować menu. Proponuję dziczyznę w czerwonym winie. To wykwintna i wbrew pozorom nietrudna do przygotowania potrawa. Wiele osób boi się dziczyzny. To prawda, ma charakterystyczny posmak, jest bardzo chuda i może przez to wyschnąć podczas pieczenia. Jednak odpowiednie zamarynowanie mięsa i pieczenie w rękawie lub naszpikowanie słoniną rozwiążą te problemy. Dziczyzna jest zdrowsza niż większość gatunków mięsa, a odpowiednie doprawienie spowoduje że będzie przepyszna, więc warto zaryzykować.

Pieczeń z jelenia w czerwonym winie
Składniki na porcję dla 4 osób:

1 kg udźca lub łopatki z jelenia (2 porcje po
0,5 kg)
300 ml czerwonego wytrawnego wina
6 plastrów boczku
1 cebula
8 ziaren jałowca
6 ziaren ziela angielskiego
6 goździków
sól, pieprz

Jałowiec i ziele angielskie zmiażdżyć - można użyć moździerza, ja zwyczajnie uderzyłam kilka razy tłuczkiem do mięsa.  Mięso dobrze umyć, włożyć do miski, doprawić solą i pieprzem, dodać pozostałe przyprawy, zalać winem i odstawić na co najmniej 24 h do lodówki (jeśli wino nie przykryło mięsa, po ok. 12 h obrócić mięso na drugą stronę). Cebulę pokroić w piórka i ułożyć w rękawie do pieczenia, na niej położyć mięso, dodać 8-10 łyżek marynaty, na wierzch położyć plastry boczku (moje mięso było włożone w coś w rodzaju siatki wędliniarskiej, usunęłam ją przed pieczeniem). Ponieważ mięso będzie pieczone w rękawie, nie ma ryzyka, że wyschnie, nie potrzeba wiec tłuszczu innego niż wytopiony z boczku. Mięso włożyć do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni, piec 1,5-2 h (oczywiście przestrzegając zasad pieczenia w rękawie). Uwaga, bardzo się kurczy podczas pieczenia. W międzyczasie przelać resztę marynaty na małą patelnię i odparować do konsystencji syropu, uważać żeby na patelnie nie znalazły się fragmenty przypraw. Kiedy mięso będzie upieczone, rozciąć rękaw od góry i ostrożnie wyjąc mięso żeby nie wylać powstałego na spodzie sosu. Mięso odłożyć żeby odpoczęło, boczek pokroić w cienkie paski. Sos z rękawa przecedzić przez gęste sito, dodać razem z boczkiem do sosu i odparować jeszcze przez 5 minut,w razie potrzeby doprawić solą i pieprzem. Mięso pokroić w plastry. Podawać z opiekanymi ziemniaczkami i sosem. Dobrze komponuje się z marynowanymi warzywami.

sobota, 29 grudnia 2012

Schab w sosie pieczarkowyn


Po świątecznych pysznościach, przed Sylwestrem pora na klasyczne comfort food - schab w sosie pieczarkowym. To szybkie danie, może nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale to idealne, pożywne danie na zimę. Świetnie do niego pasują buraczki oraz domowe pikle.


Schab w sosie pieczarkowym

Składniki na porcję dla 2 osób:

200 g schabu
500 g pieczarek
200 g śmietany 12 %
pół małej cebuli
sól, pieprz
oliwa
płaska łyżeczka mąki

Cebulę drobniutko posiekać i zeszklić na oliwie. Dodać obrane i pokrojone w plastry pieczarki, doprawić solą i pieprzem i smażyć przez 5 minut. W tym czasie przygotować mięso: opłukać, osuszyć i pokroić w niedużą kostkę. Dodać do pieczarek i smażyć aż ładnie zbrązowieje.Przygotować śmietanę: dodać mąkę i odrobinę soli, dobrze rozmieszać i dodać do mięsa pieczarek. Dusić co najmniej 15 minut (ja dusiłam ponad pół godziny - dzięki temu cebula się rozpadła - nie znoszę kawałków cebuli w sosie). Na koniec doprawić solą i pieprzem, można posypać natkę pietruszki. Najlepiej podawać z kaszą.

piątek, 28 grudnia 2012

Roladki łososiowe z chrzanem

Jak obiecałem, wrzucam propozycje wykorzystania małego chrzanowego wynalazku. Przystawka jest prosta i całkiem szybka w wykonaniu, idealna na jeden szybki kęs na imprezie :)

Roladki łososiowe z chrzanem
Składniki:
naleśniki (proporcje na ok. 10, wystarczą do przepisu 2):
szklanka mąki
1 jajko
szczypta soli
łyżeczka oliwy
2/3 szklanki mleka
trzy paski galaretki chrzanowej długiej na ok. 10 cm i szerokiej na 2 cm
10 dkg wędzonego łososia pokrojonego w cienkie plastry
koperek
sok z cytryny

Przygotować naleśniki:
Do mąki dodać sól, olej i jajko i dobrze rozmieszać trzepaczką. Stopniowo, porcjami, dodać mleko, dobrze mieszając, tak aby nie powstały grudki. Ciasto powinno mieć konsystencję średnio gęstej śmietany. W razie potrzeby dodać więcej mleka. Odstawić na pół godziny. Teflonową patelnie lekko nasmarować pędzelkiem z oliwą. Chochelką nabierać ciasta i wylewać na patelnię, smażąc cienkie naleśniki.

Przygotować roladki:
Galaretkę chrzanową pokroić w długie paski. Ułożyć na wystudzonych naleśnikach łososia i galaretkę (jak na zdjęciu poniżej). Posypać koperkiem i skropić sokiem z cytryny. Zawinąć. Pokroić na kawałki o szerokości ok. 2 cm. Do podania powbijać w roladki wykałaczki.

Smacznego :)




czwartek, 27 grudnia 2012

Chrzanowa galaretka

Dzisiaj w sumie nie tyle co przepis, co mały patent. Uwielbiam chrzan. Uważam, że to jeden z sensowniejszych dodatków tak do mięsa, jak i do ryb. Zawsze jednak mnie wkurzało, że tarty chrzan ma tendencję do wypadania ze środka. Rodzinnie udało nam się wymyślić poniższy sposób - chrzan w formie galaretki ;) A tutaj propozycja praktycznego zastosowania tego pomysłu.

Galaretka chrzanowa

Składniki:
łyżeczka żelatyny
trzy łyżki mleka
trzy łyżki chrzanu

Żelatynę rozpuścić w mleku, dodać chrzan, dobrze wymieszać. Przełożyć do płaskiego pojemnika, wygładzić wierzch i odstawić do lodówki do zastygnięcia.

wtorek, 25 grudnia 2012

Chatka z piernika i życzenia od Sofroniusza

Jest troszkę koślawa, troszkę za kolorowa, ale pachnie niesamowicie i zrobiłam ją sama - świąteczna chatka z piernika. A w chatce Sofroniusz. Sofroniusz życzy wszystkim czytelnikom wesołych Świąt, szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i planów. A my przyłączamy się do Sofroniusza :)





niedziela, 23 grudnia 2012

Plastry cytrusów w syropie cukrowym

Miałam trochę zakręcone ostatnie dni - przygotowania do Świąt, dobieranie prezentów. Nie bardzo miałam czas na pisanie. Dziś przepis dla spóźnialskich na prezent z duszą. Cytrusy w syropie. Wybrałam cytryny i limonki - bardzo efektownie wyglądają ułożone w stosiki w małych słoiczkach. Mogą być dodatkiem do zimowych herbat lub wypieków. Muszę jeszcze pochwalić się, że w tym roku przerobiłam wielką górę owoców - było tego z 6 kilo (jak ułożyłam je do zdjęcia, to troszkę się przestraszyłam ile tego mam).

Plastry cytrusów w syropie cukrowym




 
Składniki na 10 słoiczków 150 ml:

2 kg cytryn średniej wielkości, z ładną skórką (17 sztuk)
10 sztuk limonek
ok. 500 g cukru
woda
ulubione przyprawy (np. imbir, wanilia)  

Przygotować syrop: wycisnąć sok z połowy cytryn (ja użyłam 8 większych, otrzymałam ok. 370 ml soku),pousuwać pestki, jeśli jakieś nam wpadły. Sok i cukier umieścić w średnim garnku o gruby dnie. Dolać tyle wody żeby płynu żeby uzyskać równe objętości (1 szklanka 250 ml cukru to ok. 170 g cukru). Dodać ulubionej przyprawy do smaku (ponieważ w tym roku cytrusy szły na prezenty, pominęłam ten etap - jeden nie lubi imbiru, inny kardamony, a same w sobie są pyszne). Zagotować syrop. Przygotować owoce: całe dobrze przelać wrzątkiem i wyszorować oraz wytrzeć póki skórka jest jeszcze ciepła (chcemy pozbyć się substancji,którymi są pokrywane owoce żeby dobrze zniosły transport - tak samo trzeba postępować gdy chcemy użyć otartej skórki do ciasta). Owoce pokroić w plastry o grubości ok. 3-5 mm, pousuwać pestki uważając żeby nie zrobić dziur w miąższu - wtedy mogą się całkiem rozpaść podczas gotowania. Plastry wrzucać partiami do syropu. Obgotowywać ok. 10 minut - aż zmiękną a albedo stanie się lekko szkliste. Pakować od razu do słoiczków i zalewać gorącym syropem (będą potrzebne bardzo grube rękawice kuchenne i silikonowe, odporne na wysokie temperatury szczypce). Tak przygotowanych słoików w zasadzie nie trzeba pasteryzować - gorąca zawartość spowoduje zassanie się nakrętek (dodatkowo zawsze po umyciu wyparzam słoiki i nakrętki żeby były możliwie sterylne, tak samo robię z dżemami, najstarszy przygotowany tym sposobem był dobry po dwóch latach od zrobienia, czy wytrzymują dłużnej nie wiem - żaden się nie uchował :). Po wystygnięciu słoiczki przewiązać ozdobnymi wstążeczkami i gotowe, można wręczać. Uwaga: syrop nie wyjdzie słodki - plastry owoców oddają podczas gotowania kwaśny sok.
Domowy Wyrób Smakowite Prezenty

niedziela, 16 grudnia 2012

Drink Śrubokręt (Screwdriver) - Klasyczny & "Zaśniedziały"


Jest taka magiczna rozpiska "klasycznych drinków" jak  International Bartenders Association Official Cocktails. Nie mogłem uwierzyć, gdy zobaczyłem na niej recepturę drinka Screwdriver. Wódka z sokiem pomarańczowym... gdzie tu drink?! Okazuje się jednak, że nazwanie tego "drinkiem" wiąże się z jedną lepszych legend barmańskich.

Amerykański nafciarz pracował w Arabii Saudyjskiej. Jak wiadomo w tym kraju alkohol oficjalnie jest zakazany. W sekrecie zatem jankeski inżynier dodawał do puszkowanego soku pomarańczowego wódkę z piersiówki. Oczywiście nie miał łyżeczki. Całość zatem mieszał ... śrubokrętem :]

Jakoś nawet ta historia nie przekonała mnie do picia czystej wódki z sokiem pomarańczowym - wzorem zatem Hrabiego Negroni nie sfochałem, tylko wymyśliłem własną wersję drinka z wykorzystaniem kolejnej z cyklu wódek Wyborowej- Smaki Świata - tym razem limonkowo-miętowej. Poznajcie Klasyczny Śrubokręt oraz Zaśniedziały Śrubokręt i wybierzcie, która wersja bardziej wam się podoba :)
Zaśniedziały Śrubokręt
Śrubokręt - Klasyczny (Screwdriver)






















1. Śrubokręt (Klasyczny)

50 ml wódki
sok pomarańczowy

Do wysokiej szklanki wypełnionej lodem przelać wódkę i dopełnić sokiem. Zamieszać - można śrubokrętem ;)

2. Zaśniedziały Śrubokręt

50 ml wódki limonkowo-miętowej
25 ml syropu miętowego
sok pomarańczowy

Do wypełnionego lodem shakera przelać wszystkie składniki i dobrze wstrząsnąć. Przelać do wysokiej szklanki.

بِصَحَّتِكَ [bi-ṣaḥḥatik!]

sobota, 15 grudnia 2012

Zakwas na wigilijny barszcz

Jak wspominałam dziś na fb, przygotowania do Świąt ruszyły pełną parą. Dla mnie nie ma Wigilii bez barszczu z uszkami. Oczywiście muszą być domowej roboty. Raz przydarzyła się tragedia - mama postanowiła zrobić zakwas na barszcz ze skórką chleba. Spleśniał, więc już nigdy nie próbowaliśmy takich eksperymentów. Na szczęście uratowała nas wtedy babcia - też postawiła swój zakwas i przyniosła przed Wigilią.
W tym przepisie jak w żadnym innych wychodzi jakość składników - dość prawdopodobne, że z "sypanych" buraków nie wyjdzie. Najlepiej więc dorobić się "zaprzyjaźnionego" warzywniaka albo pani/pana na targu i tam kupować (my zwykle chodzimy na Plac Imbramowski).
A buraki najlepiej obierać w rękawiczkach - ja sobie zapomniałam i teraz zastanawiam się jak się doczyszczę do poniedziałku. Mam takie fajne buraczkowe paluszki...
Poniżej najprostszy i najlepszy na świecie zakwas na barszcz. Żaden ale to żaden, nawet od "baby z Kleparza" nie ma nawet połowy tego smaku. Nawet tato Alastora go docenił :) Mogę go pić nieprzetworzony, prosto ze słoja, w dowolnych ilościach.

Zakwas na barszcz

Składniki na słój o pojemności 1,5 litra (wyjdzie ok. 1 litra zakwasu):

1,2 kg małych, jędrnych buraków
2 nieduże ząbki czosnku
litr wody
łyżka soli

Przygotować solankę: wodę z solą zagotować i zostawić do ostygnięcia. Buraczki umyć, obrać i jeszcze raz spłukać ciepłą wodą i pokroić w talarki (nie staram się żeby były jakoś szczególnie cienkie lub tej samej wielkości, z doświadczenia wiem, że to nie ma żadnego znaczenia). Ząbki czosnku przekroić na pół. Słój wyparzyć gorącą wodą, na spód ułożyć kawałek czosnku, nasypać buraków do 1/4 wysokości, włożyć następny kawałek czosnku i tak aż skończy się miejsce (powinno zostać 1,5-2 cm do brzegu słoja). Buraków nie ubijać i nie układać bardzo ciasno, wystarczy lekko potrząsnąć słojem po ułożeniu każdej z warstw, plasterki same się ułożą.. Do słoja wlać solankę tak żeby zakryła buraki (jeśli okaże się, że jest za mało, dolać trochę przegotowanej wody). Jeśli słój jest taki jak mój - z mechanizmem do zamykania i uszczelką, wystarczy założyć pokrywkę, ale nie domykać (na potrzeby sesji z Sofroniuszem została zamknięta - jeszcze by nam wpadł i byłby do prania a barszcze na 70% do wyrzucenia). Jeśli używamy zwykłego słoika, najlepiej przykryć lnianą lub bawełnianą ściereczką i zabezpieczyć gumką. Słoik odstawić (u mnie zawsze stoi na blacie, nad lodówką, więc troszkę go grzeje od spodu). Barszcz będzie szumował (będzie wychodziła taka biała pianka). trzeba ją konieczne codziennie zbierać, na niej tworzy się pleśń, więc jeśli tego zaniedbamy, możemy zepsuć zakwas. Codziennie trzeba też lekko zamieszać w słoiku, po przemieszaniu czasem wychodzi jeszcze trochę pianki, też trzeba ją zebrać. Z zależności od temperatury, barszcz zakisi się w ciągu 5-7 dni. Należy do wtedy zlać do czystego słoika lub butelki, dobrze przechowuje się w lodówce.

Krem z ciecierzycy

Dzisiaj kolejna przecierowa zupka - jedna z moich ulubionych. Krem z ciecierzycy nieco przypomina grochową, ma jednak szlachetniejszy smak - nie jest tak ciężki. Zrobiliśmy zapasy ciecierzycy, więc wkrótce kolejne przepisy z nią w roli głównej :)

Krem z ciecierzycy


Składniki:
puszka ciecierzycy
500 ml wywaru (takiego, jak najbardziej lubimy - mięsny, czy wegetariański jest taką samą dobrą bazą)
dwie łodygi selera naciowego
jeden ząbek czosnku
łyżeczka rozmarynu
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz
oliwa

Seler pokroić na cienkie plastry, ząbek czosnku przekroić na pół i podsmażyć na oliwie z rozmarynem aż seler zmięknie. Zalać wywarem i dodać osączoną i opłukaną ciecierzycę. Gotować ok. 20 minut. Zostawić do ostygnięcia i zmiksować. Podgrzać i doprawić do smaku solą i pieprzem i sokiem z cytryny.

piątek, 14 grudnia 2012

Kruche ciasteczka z kandyzowanym imbirem

"dobre... ej... to dobre jest... ej, przecież ja nie lubię imbiru!"
 Powyższy cytat z naszej koleżanki chyba najlepiej oddaje, co można powiedzieć o tym przepisie.

Ciasteczka cynamonowe lub kakaowe, czy nawet limonkowe nie dziwią aż tak bardzo. Jednak połączenie maślanego smaku ciasta z kandyzowanym, ostrym imbirem daje niespodziewanie dobry i zaskakujący efekt. Imbir w ciastkach zapieka się tylko z zewnątrz, w środku pozostając miękki, dzęeki czemu ciastka zawierają coś przypominającego imbirowe żelki - a żelki zawsze są ok :)

Kruche ciasteczka z kandyzowanym imbirem

Składniki:
pół szklanki kandyzowanego imbiru
200 g masła
250 g mąki
sok z ćwiartki pomarańczy
łyżeczka mielonego imbiru
90 g drobnego cukru-kryształu

W pierwszej kolejności w robocie kuchennym rozdrobnić imbir na drobne kawałeczki - jednak nie za małe, nie chodzi o to, by zrobić z niego mielony ;) Dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść ciasto. Uformować wałeczki o średnicy ok. 2 cm, zawinąć w folie spożywczą i odłożyć do lodówki na ok. godzinę. Po schłodzeniu z wałeczka odkrawać plasterki ciasta o grubości ok pół. centymetra i układać na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Piec w rozgrzanym do temperatury 180 stopni piekarniku ok. 15 minut.


Smakowite Prezenty Ciastka na jeden kęs - NAGRODA

czwartek, 13 grudnia 2012

Torcik Pavlova

Pisałam, że Alastor nie lubi bezy. Skoro nie lubi, to trzeba pokazać, że przecież jest pyszna. Ponieważ akurat uskutecznialiśmy karaibskie pomysły, postanowiłam zrobić tort Pavlova z troszkę zmodyfikowanym kremem - użyłam mleczka kokosowego i świeżego mango.

Oryginalna (śmietanowa) Pavlova to deser z ... Antypodów. Miał zostać przygotowany na cześć słynnej rosyjskiej primabaleriny Anny Pawłowej w czasie jej tournée po tamtej części świata. Do tej pory o autorstwo spór wiodą Australia oraz Nowa Zelandia. 

Deser z Antypodów na cześć rosyjskiej tancerki z akcentem Indii Zachodnich - no cóż :)

Uwaga! Bardzo słodkie i bardzo niedietetyczne.

Tort Pavlova
z kremem kokosowym i mango
Składniki na bezę:

7 białek (uważać żeby nie było ani odrobiny żółtka)
400 g cukru
2 łyżeczki skrobi ziemnaczanej
1 łyżeczka białego octu winnego

Składniki na krem:

250 g serka mascarpone
100 ml śmietanki kremówki
150 ml mleczka kokosowego
2 łyżki cukru pudru
łyżeczka cukru waniliowego (tym razem lepiej zrezygnować z prawdziwej wanilii - ciemne kropki będą wyglądały tak sobie)
pół dużego mango

Białka ubić mikserem, kiedy piana będzie sztywna, zacząć dodawać po 1 łyżce cukru. Za każdym razem długo miksować żeby cukier dobrze połączył się z pianą. Pod koniec dodać skrobię i ocet i miksować jeszcze 2 minuty. Piekarnik rozgrzać do temperatury 120 stopni. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Można albo narysować 2 okręgi o równej średnicy (23 cm) i następnie wypełnić je pianą, albo rozsmarować pianę na całej blaszce i po upieczeniu przekroić ją na 2 prostokąty. Ja zdecydowałam się na drugi sposób. Bezę piec prze ok. 30 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 100 stopni i pozostawić bezę w piekarniku jeszcze na ok. 2 godziny (to była najtrudniejsza część przepisu - mój piekarnik nie bardzo chciał ustawić na na określona temperaturę, musiałam go cały czas pilnować). Dzięki temu beza będzie krucha z zewnątrz, a w środku utworzy się delikatna pianka i przezroczysty słodki syrop.

Mleczko kokosowe wlać do garnuszka, dodać cukry i postawić na małym gazie. Należy odparować je do konsystencji gęstego syropu. Trzeba mieszać co jakiś czas. Śmietankę ubić i połączyć z mascarpone. Dodać mleczko kokosowe i zmiksować krótko. Odstawić do lodówki na co najmniej godzinę.

Mango przygotować jak w przepisie na salsę.

Wystudzony blat bezowy wyłożyć na paterę. Rozsmarować krem kokosowy i równomiernie posypać kawałeczkami mango. Przykryć drugim blatem bezowym. Przechowywać w lodówce.


wtorek, 11 grudnia 2012

Krem z podgrzybków

Jakby tak prześledzić nasze wpisy z Karolą, to ja potrafię tylko zmieszać drinka, ewentualnie upiec ciasteczka. Nie jestem może mistrzem kuchni (w odróżnieniu od ... ;)), jednak trzeba przyznać, że przynajmniej jedną rzeczą mogę się troszkę pochwalić - kremami.  

Od dziecka (tudzież: od bajtla ;P) nie lubię jak mi coś pływa w zupie. Kiedyś prawie doprowadziłem Karolę do histerii swoim genialnym pomysłem zmiksowania sobie barszczu ukraińskiego (mi tam smakował).

Wyszedłem na szczęście ze stanu radosnego miksowania czego tylko się da. Jesień z Karolą mieliśmy nader intensywną tego roku (egzaminy, nowa praca, nowe studia ...) ale na szczęście udało nam się zrobić zapasy elementu kuchni, bez którego nie wyobrażam sobie takich zimnych, ponurych dni jak ten - mrożonych grzybów. Poniżej prosta propozycja na wykorzystanie zachomikowanych w zakamarkach zamrażalnika skarbów jesieni.

Krem z podgrzybków

Składniki:

70 dkg podgrzybków (świeżych lub mrożonych)
3 szalotki
2 łyżki masła
sól, pieprz
śmietana 18 %
woda :)

Szalotki bardzo drobno posiekać i zeszklić na maśle. Podgrzybki pokroić w plastry, dodać do szalotek i smażyć, aż zmiękną. Kilka najładniejszych kapeluszy zostawić w całości do późniejszej dekoracji. Zalać wodą tak, aby przykryło grzyby. Gotować ok. 15 minut. Doprawić solą i pieprzem. Kiedy ostygnie, zmiksować, wcześniej wyciągając wybrane kapelusze. Podawać z łyżką kwaśnej śmietany 18%.

Sofroniuszek po powrocie
z grzybobrania  jeszcze we wrześniu:)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Drink Negroni

Dzisiaj kolejny wpis na temat włoskiej klasyki barmańskiej "czerwonych" drinków - czy to takie dziwne, że lubię gorzkie drinki ;) ?

Poniższy przepis stanowi twórcze rozwinięcie receptury Americano. Historia jego powstania również jest nierozerwalnie związana z okresem amerykańskich podróży alkoholowych czasów prohibicji.

Hrabia Camillo Negroni był częstym gościem w barze Casoni we Florencji. Nie lubił Amerykanów, których coraz więcej przesiadywało w jego ulubionym lokalu. Nie lubił również ich ulubionego drinka Americano. Konsekwentnie prosił barmana, by przyprawiał go ginem i dawał pomarańczę zamiast cytryny i w ten sposób powstał koktajl, które swą nazwę zawdzięcza temu wybrednemu, a zarazem kreatywnemu klientowi.
Drink Negroni

Składniki
20 ml ginu
20 ml Campari
20 ml czerwonego wermutu
plasterek pomarańczy do dekoracji

Do wypełnionej lodem szklanki przelać wszystkie składniki. Szklankę udekorować plasterkiem pomarańczy.

Jeżeli ktoś woli słabsze drinki, można wybrać większą szklankę, a całość, podobnie jak w Americano, dopełnić wodą gazowaną.

Alla salute!

niedziela, 9 grudnia 2012

Smakołyki - recenzja

Czasem, kiedy tak bardzo nam się nie chce, a chcemy zjeść coś "domowego" czego zwykle nie gotuję, kierujemy się do przybytku poznanego w końcówce czasów studenckich - do Smakołyków na Straszewskiego. Ta knajpa powstałą w idealnym czasie i miejscu. Akurat kiedy Koko zniechęciło do siebie mnóstwo osób (ile można czekać na zimne jedzenie i toczyć walki z paniami z kuchni, które zamiast powiedzieć, że nie zamówionego dania, znów bez pytania dały jakieś inne, osobliwie najczęściej takie, którego nie jadam), a stołówka w Paderevianum odeszła w niebyt (lub została przeniesiona na Ruczaj, na jedno wychodzi).

Tak więc Smakołyki zajęły ważną niszę na studenckiej mapie Krakowa. Poziom, jaki prezentują wypada gdzieś w okolicy przeciętnej, lekko wspomaganej torebkowymi wynalazkami kuchni domowej. Czyli to, czego każdy wychowany na początku lat 90-tych, kiedy większość mam zachłystnęła się Knorrem i Winiarami, czasem potrzebuje. Trzeba przyznać, że od momentu powstania ciągle trzymają się na tym poziomie. Czyli jest całkiem przyzwoicie, chociaż na dłuższą metę wg mnie nie da się tak żywić.

Dodatkowym plusem jest aranżacja wnętrza. To kolejna knajpa w tym lokalu. Jest tam przepiękne wielkie przeszklone okno, a od kiedy pamiętam, zawsze ziały za nim ciemne ściany i wielkie zakurzone meble. Nie zachęcało to wejścia. Teraz lokal jest urządzony w jasnych kolorach, a główna sala jest dobrze oświetlona. Dodatkowo, za jednej ze ścian znajduje się półka z książkami, na której wypatrzyliśmy "Logikę dla prawników" Ziembińskiego.

Menu jest podzielone na część śniadaniową i obiadową. Alastor twierdzi, że śniadania są w porządku. Jeśli chodzi o część obiadową, zdarzają się rzeczy zdecydowanie godne polecenia jak zapiekanka ziemniaczana z boczkiem i pieczarkami. To solidne, nieudziwnione danie dla głodnej osoby. Godne polecenia są też placki ziemniaczane - świeże, usmażone na chrupiąco, nieodgrzewane. Dania mięsne przygotowywane są uczciwie - podawany do placków gulasz wieprzowy jest zrobiony z "uczciwego", czystego mięsa i doprawiony po domowemu. Dość dobrze wspominam pieczeń wieprzową, choć całokształt dnia został zepsuty torebkowym sosem pieczeniowym (ale niech ten, kogo mama gotowała bez użycia torebek pierwszy rzuci kamieniem). Niestety, nie mogę polecić barszczu z uszkami - oba produkty to wyroby garmażeryjne. Barszcz okazuje się być zwykłym sokiem buraczanym doprawionym pieprzem i majerankiem, a uszka to składające się głównie z ciasta kluchy z farszem mięsnym. Bardzo dużym rozczarowaniem był mintaj w panierce. Przypuszczalnie był usmażony dużo wcześniej, panierka była zupełnie rozmokła. W sumie kuchnia wypada jak w przeciętnym domu - jedno danie wychodzi znakomicie, a inne niestety gorzej. Dodatki są zawsze na dobrym poziomie, nie zdarzyło się nam dostać czegoś rozgotowanego lub niedogotowanego, czy nieświeżej surówki. Serwowane porcje są solidne, dla głodnej osoby.

Niewątpliwym plusem jest całkiem dobra kawa i wybór czeskich piw. Obsługa kelnerska jest na przeciętnym krakowskim poziomie, plusem jest to, że nie zauważamy dużej rotacji. Może tylko przydałoby się zwracać większą uwagę na górną salę - tam zwykle trzeba czekać nieco dłużej na obsługę.

Podsumowując, Smakołyki są moim zdaniem liderem w swojej kategorii - stosunek jakości do ceny jest przyzwoity, są dania, które są godne polecenia, wręcz takie, z powodu których idzie się właśnie tam, są też niewypały. Dwie osoby zwykle zostawiają w Smakołykach ok. 40 zł. Nasza ocena to 4/5 (pamiętając, że oceniamy raczej w kategoriach studenckich).

sobota, 8 grudnia 2012

Drink Shady Lady

Tequila. Alkohol, który według niektórych albo się kocha albo nienawidzi. Moim zdaniem wszystko można powiedzieć o tequili, ale jedno na pewno - sama w sobie jest paskudna. Wiadomo, tequilę robi się z agawy. Tylko że chodzi o jej korzeń - przez co ten destylat w czystej postaci ma dla mnie ziemisty, korzeniowy posmak, którego nie da się długo pozbyć z języka.

Cała magia tego alkoholu opiera się na świecie na jednym - rytuale. Skąd się wziął? To raczej PR marki w czystej postaci. Jak już pić to niech będzie z tym nieco zabawy. I tak zamiast jak ludzie pić z kieliszka, wlanie w siebie tego burego wynalazku potomków Azteków poprzedza zlizanie szczypty soli z własnej ręki a po nim następuje wgryzienie w cząstkę limonki. I tak człowiek zamiast zapamiętać, że właśnie z własnej woli wypił wódkę o warzywnym zapaszku, pamięta rytuał, który temu towarzyszył. 

Poza Meksykiem oczywiście, gdzie do dziś barmani stukają się w głowę, gdy turyści pytają o sól i cytrynę do kieliszka.

Jest jednak coś, co powoduje, że w ogóle o tequili piszę. O ile moim zdaniem picie jej "czystej" jest sporą katorgą, to jednak jako baza do drinków jest idealna. I nie chodzi wcale o to, że dodatki zabijają jej smak - raczej z dodatkami świetnie się komponuje i daje świetne efekty. Co tu dużo mówić - urok Margarity i wariacji na jej temat mówi sam za siebie ;)

Poniżej nieco niecodzienna propozycja podania tequili - drink Shady Lady. Odróżnia go od innych koktajli z tequilą dodanie do niego niespodziewanego składnika. Sok limonkowy, cytrynowy, czy pomarańczowy często jest komponowany z tym meksykańskim alkoholem. Tutaj mamy sok z czerwonych grapefruitów. Cierpkość tego połączenia na szczęście idealnie łamie likier z melona.

To idealny drink na upalne dni. Albo na takie, gdy marzy się tylko o tym, by był upał. Jak dzisiaj.


Składniki
30 ml tequili blanco
30 ml likieru melonowego
sok z czerwonego grapefruita
wisienka koktajlowa i plasterek limonki do dekoracji

Do wypełnionej lodem szklanki przelać tequilę i likier. Całość dopełnić sokiem i udekorować plasterkiem limonki oraz nabitą na wykałaczkę wisienką.

Salud!

piątek, 7 grudnia 2012

Risotto z kurczakiem, suszonymi pomidorami i orzechami nerkowca

Przyszła pora na nieco konkretniejsze potrawy, więc przygotowałam risotto z jednym z naszych ulubionych połączeń smakowych. Dawno temu czytałam o potrawce z kurczakiem i orzechami nerkowca. Postanowiłam poeksperymentować i tak powstało risotto z kurczakiem, suszonymi pomidorami i orzechami nerkowca. Zaskakujące jak bardzo te składniki pasują do siebie. To bardzo praktyczne danie, jednocześnie można przygotowywać ryż i dodatki. Do tego dobrze odgrzewa się w mikrofalówce.

Risotto z kurczakiem, suszonymi pomidorami i orzechami nerkowca

Składniki:

300 g piersi z kurczaka
1 szklanka ryżu do risotto
500 ml wody lub lekkiego rosołu drobiowego
50 ml białego wytrawnego wina
8 sztuk suszonych pomidorów w oliwie (+ łyżka zalewy)
łyżka tartego parmezanu
3 łyżki orzechów nerkowca
łyżeczka masła
pół łyżeczki suszonej bazylii
szczypta suszonego oregano
gałka muszkatołowa
sól, pieprz
oliwa

Kurczaka umyć oczyścić z błon pokroić w średnią kostkę, a suszone pomidory w paski. Na patelnię wlać łyżkę zalewy z pomidorów i smażyć na niej kurczaka z pomidorami aż mięso nabierze złotego koloru. W garnku z grubym dnem rozgrzać łyżkę oliwy, dodać ryż i smażyć aż stanie się szklisty, następnie dodać wino i ciągle mieszając odparować płyn. Doprawić solą, pieprzem, gałką muszkatołową, oregano i bazylią. Dodawać po chochelce rosołu lub wody i gotować ciągle mieszając aż ryż będzie miękki (jeśli używamy rosołu, można zrezygnować z soli i ewentualnie doprawić pod koniec w razie potrzeby). Pod koniec gotowania dodać kurczaka z pomidorami, orzechy, masło i parmezan. Wymieszać żeby składniki dobrze się połączyły.

środa, 5 grudnia 2012

Alaska Iced Tea - Błękitny lodowy drink

Przy okazji przepisu na Long Island Iced Tea wspomniałem, że ten rodzaj drinków jest dość liczny. Wydaje mi się, że pogoda za oknem to dobry czas, by spróbować najbardziej lodowanej z Iced Tea. 

Obłędnie błękitną barwę ten drink zyskuje dzięki likierowi Blue Curaçao. Likiery Curaçao zawdzięczają swoją nazwę wyspie u wybrzeży Wenezueli, gdzie dawniej uprawiano gorzką pomarańczę, z którego są robione. Odmiana niebieska posiada dzisiaj swą barwę dzięki błękitowi brylantowemu - barwnikowi spożywczemu. Dawniej otrzymywano ją z pigmentu uzyskiwanego ze skrzydeł niebieskich indyjskich ważek, jednak w latach 70tych zostało to zakazane, ponieważ ważki te niemal wyginęły.

Należy uważać z zastępowaniem likieru syropami. Mają one zupełnie inny smak niż likier i mogą popsuć drinka - w sumie moim zdaniem nadają się wyłącznie do barwienia ginu i wódki z dodatkiem napojów gazowanych- tak jak w drinku Royal Navy - naszej pierwszej nieśmiałej próbie z shakerem uwiecznionej na blogu ;)

Składniki:
15 ml wódki
15 ml ginu
15 ml jasnemu rumu
15 ml likieru Cointreau
15 ml niebieskiego Curaçao
10 ml soku z limonki
lemoniada (u nas: Schweppes Lemon)

Do wypełnionej lodem wysokiej szklanki przelać wszystkie alkoholowe składniki (najlepiej dobrze zmrożone). Następnie dopełnić lemoniadą i wymieszać.

за здоровье! 

 

wtorek, 4 grudnia 2012

Hinduski żółty kurczak z kurkumą i garam masala

W mojej ulubionej hinduskiej knajpce podają danie "Butter Chicken" - kurczaka w żółtym maślanym sosie z płatkami migdałowymi (sos w angielskiej wersji karty nazywa się golden gravy). Długo szukałam jak zrobić coś takiego. Niestety internet nie był pomocny. Wobec tego postanowiłam zrobić coś, co choć trochę będzie przypominało tą potrawę. Nie będę czarowała, że wyszło mi jak w knajpce. Natomiast zupełnie spokojnie mogę stwierdzić, że moja wersja też jest pyszna. W związku z tym niniejszym chwalę się nią. Danie nie jest pracochłonne, ale uwaga, z powodu ilości użytego masła raczej nie należy do dietetycznych.

Hinduski kurczak z kurkumą i garam masala

Składniki na porcję dla 2 osób:

ok. 400 g piersi z kurczaka
3 + 4 łyżki jogurtu greckiego
3 łyżki masła
3 łyżki płatków migdałowych
1 łyżeczka kurkumy
pół łyżeczki garam masala
pół łyżeczki skrobi ziemniaczanej
sól
oliwa

Z 3 łyżek jogurtu, garam masala i połowy kurkumy przygotować marynatę. Kurczaka umyć, oczyścić z błonek, pokroić w sporą kostkę, przełożyć do naczynia z marynatą. Dokładnie wymieszać żeby kawałki mięsa były oblepione jogurtem i odstawić w chłodne miejsce na co najmniej 2 godziny, a najlepiej na całą noc. Na patelni rozgrzać oliwę. Kawałki kurczaka jak najlepiej oczyścić z marynaty (nie wyrzucać zeskrobanego jogurtu!) i smażyć na lekko złotawy kolor. Do pozostałej marynaty dodać 4 łyżki jogurtu, resztę kurkumy, skrobię i posolić. Dobrze wymieszać. Maksymalnie zmniejszyć gaz pod patelnią i dodać masło. Kiedy się rozpuści, dolać jogurt z przyprawami, wymieszać. Bardzo powoli podgrzewać. Kiedy zacznie parować, dodać płatki migdałowe i podgrzewać aż lekko zawrze. Podawać z ryżem lub chlebkami nan.


poniedziałek, 3 grudnia 2012

Long Island Iced Tea (klasyczne)

Dzisiaj coś dla niezdecydowanych i do tego odważnych.

Masz ochotę na wódkę, rum, gin, a może tequilę? A co się stanie, jeżeli wszystko wlejemy do jednej szklanki? Ten drink to odpowiedź na powyższe niebezpieczne pytanie.

Wzór na long drinka wydaje się prosty - Alkohol bazowy + dodatek smakowy + wypełniacz bezalkoholowy. Rodzinka drinków Iced Tea (która jest bardzo liczna i ciekawa) łamie ten wzorzec - tutaj łączy się wszystkie podstawowe alkohole.

Ten koktajl nie jest wcale taki niewinny, jakby wskazywała jego nazwa. Ten niezwykle mocny drink zawdzięcza swoje powstanie barmanowi Robertowi Rosebud Buttowi. To on jako pierwszy miał wymieszać tego alkoholowego potwora w latach 70tych w Oak Beach Inn, w zatoce Hampton na Long Island. Do nazwy dodano Iced Tea - rzeczywiście, zmieszanie tych alkoholów z dodatkiem cytryny i coli daje efekt smakowy podobny do mrożonej herbatki. Lepiej się mu nie zwieść, bo mimo mocy, mało czuć w tym drinku alkohol.

W razie czego ostrzegałem ;)


Składniki
15 ml ginu
15 ml wódki
15 ml jasnego rumu
15 ml tequili
15 ml likieru Cointreau
25 ml soku z cytryny
coca-cola
plasterek cytryny do dekoracji

Do wypełnionej lodem szklanki przelać wszystkie alkohole. Dodać sok z cytryny - widziałem przepisy, gdzie było go o wiele mniej, jednak w mojej ocenie dopiero taka ilość dobrze uwydatnia smak alkoholi w drinku oraz oczywiście je nieco chociaż rozrzedza ;) Dopełnić colą i całość drinka udekorować na koniec plasterkiem cytryny lub kilka ósemek z cytryny wrzucić do środka.

Pić rozważnie, spokojnie starczy jeden na bardzo długi wieczór ;)

niedziela, 2 grudnia 2012

Sałatka z ciecierzycy i marynowanych warzyw

Uwielbiamy z Alastorem ciecierzycę. Robimy z nią wiele potraw, jak np. hinduska ciecierzyca garam masala. Pierwszym daniem jakie zrobiliśmy z tym rodzajem grochu była sałatka z marynowanymi warzywami, podpatrzona w jednej z już nieistniejących knajp w Krakowie.

Jeśli chodzi o samą ciecierzycę, to jeszcze kilka lat temu w Krakowie widywaliśmy ją tylko w Jubilacie, Almie i w sklepach ze zdrową żywnością. To się jednak na szczęście bardzo poprawiło. Obecnie jest kilku producentów puszkowanej ciecierzycy. Nie polecamy na pewno wyboru bardzo znanej firmy na B., reklamującej się tańczącymi groszkami i kukurydzami ;) Ich ciecierzyca jest najdroższa i najsłabszej jakości - rozgotowana i bez smaku. Polecamy puszki włoskiej firmy Metelliana oraz polskiego Rolnika - pierwsza jest naszym zdaniem najlepsza, druga ma najlepszy stosunek jakości do ceny (najlepiej nadaje się do zupy z ciecierzycy, na którą wkrótce wrzucimy przepis).

Oczywiście najlepszą i najtańszą metodą jest kupić suszoną ciecierzycę i ugotować ją samemu - jeżeli ktoś ma więcej czasu niż my. Jest to dość czasochłonne. Ciecierzycę należy najpierw namaczać całą noc a później gotować godzinę.
Sałatka z ciecierzycy i marynowanych warzyw
Składniki:
puszka ciecierzycy
6 małych korniszonów lub 2 ogórki konserwowe
8-10 pieczarek marynowanych
2 kawałki papryki marynowanej
kilkanaście czarnych oliwek
4 łyżki oliwy
łyżeczka mielonej słodkiej papryki
mielona ostra papryka do smaku, opcjonalnie posiekane chilli
sól, pieprz
opcjonalnie: posiekana natka pietruszki

Ogórki i pieczarki pokroić w plasterki a paprykę w cienkie paski. Przełożyć do miski. Ciecierzycę odlać z zalewy i przepłukać na sicie. Przesypać do posiekanych warzyw. Dodać całe oliwki. Zalać oliwą i doprawić. Wstawić na pół godziny do lodówki, żeby się przegryzło.

sobota, 1 grudnia 2012

Drink Americano (klasyczne)

Dzisiaj włoska klasyka: czerwone Americano.

Początkowo drink ten nazywał się Milano-Torino i był serwowany bez wody gazowanej. Jednak jego spopularyzowanie przypisuje się (jak chyba większości klasycznych drinków) Amerykanom i okresowi prohibicji.

W czasach tych Amerykanie mogli oficjalnie napić się wyłącznie na wyjazdach zagranicznych. Wyjeżdżali również do Włoch. Poznali tam krwistoczerwony likier Campari (szczegółowo opisany przy okazji przeze mnie tutaj). Włosi wciąż jeszcze traktowali bittery jako coś, co dzisiaj nazwalibyśmy napojami energetycznymi, Amerykanie jednak uznali ten alkohol za świetny dodatek do posiłków. Włoscy barmani, aby zyskać jeszcze większą rzeszę amerykańskich turystów, stworzyli drinka na bazie Campari, z dodatkiem czerwonego wermutu, aby go nieco osłodzić. 

To właśnie za sprawą pierwszych wielkich fanów tego koktajlu powstała jego nazwa, Americano.

Dodatkową ciekawostką może być fakt, iż Americano, a nie znane wszystkim Vodka Martini, było pierwszym zamówionym przez Jamesa Bonda drinkiem w pierwszej książce Iana Flemminga o Agencie 007 - Casino Royale.

Drink Americano
Składniki
30 ml Campari
30 ml czerwonego wermutu
woda gazowana
plasterek cytryny do dekoracji


Do wypełnionej lodem szklanki przelać campari i wermut. Całość dopełnić wodą gazowaną i udekorować plasterkiem cytryny.

Karola mówi, że lepiej smakuje, gdy plasterek wyciśnie się do środka drinka :)


Alla salute!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...