Choć ostatnie dni były piękne, to czuję, że zrobiło się chłodniej, a wszędzie pełno spadających liście. Pora na jesienne jedzenie. Na przykład na łososia w gęstym, aromatycznym maślanym sosie. Chodził za mną od kilku tygodni, ale nie miałam nawet chwili na przygotowanie czegoś bardzo skomplikowanego. To idealna potrawa żeby coś uczcić. A mamy znakomitą okazję do świętowania. W poprzednim wpisie wspominałam, że zdawałam bardzo ważny egzamin. Zdałam, teraz świętujemy (trochę na zapas), bo przede mną trzy bardzo ciężkie, wypełnione nauka lata. Sama nie wiem czemu tak bardzo się cieszę :)
Przy okazji zmieniłam nazwę bloga i założyłam profil na facebooku. Oczywiście zapraszam do lubienia :)
ok. 500 g fileta z łososia ze skórą
1 duży brokuł
150 ml śmietanki 30%
50 ml białego wytrawnego wina
łyżka kaparów z zalewy
sok i skórka z połowy cytryny
łyżka startego parmezanu
3 łyżki masła
łyżka oliwy
ok. 3 łyżki mąki
sól, pieprz
Łososia opłukać, osuszyć, ja dodatkowo oczyściłam skórę z łusek. Akurat miałam 2 filety po ok. 250 g, więc każdy podzieliłam na 4 kawałki. Na patelni rozgrzać masło z oliwą. Dzięki dodatkowi oliwy masło wytrzyma zdecydowanie wyższą temperaturę, a trzeba bardzo uważać żeby go nie przypalić, bo będzie podstawą sosu (jeśli się przypali, trzeba będzie użyć świeżego masła i sos nie będzie taki smaczny). Kawałki ryby obtaczać w mące doprawionej solą i pieprzem i smażyć na tłuszczu na brązowo z każdej strony, zaczynając od strony ze skórą.
W międzyczasie brokuła umyć, podzielić na różyczki i ugotować w osolonej wodzie.
Po usmażeniu łososia z pozostałego na patelni tłuszczu usunąć jak najwięcej przysmażonych drobinek, zdjąć z gazu, wlać śmietanę, wino, sok z cytryny, dodać kapary, skórkę cytrynową oraz ser i podgrzewać na wolnym ogniu ciągle mieszając aż zagotuje się i powstanie kremowy sos. Będzie to trwało dosłownie kilka minut, więc łosoś i brokuły nie wystygną.
Na talerzu ułożyć brokuła i łososia i skropić sosem. Można podawać z ryżem, opiekanymi ziemniaczkami lub białym pieczywem (i oczywiście z winem, którego użyliśmy do sosu).
Nadrabiam zaległości z blogiem i robię się co raz bardziej głodna, bo z każdą kolejną notką co raz lepsze rzeczy i takie, które lubię. Mohito, dynia, a teraz łosoś <3
OdpowiedzUsuńNa dniach wrzucimy kolejny przepis na łososia, tym razem bardziej egzotyczny ;)
OdpowiedzUsuń