Dziś amerykańska klasyka. Wielkie cheeseburgery. Pierwszego cheeseburgera stworzył w 1924 r. Lionel Sternberger, który wrzucił plasterek sera na rozgrzanego na grillu hamburgera. U nas Alastor upiekł swoje popisowe bułki, tym razem dwa razy większe od normalnych. Więc i burgery musiały być odpowiednio większe. Jeden taki burger starczy za pełen obiad.
Burgery:
600 g mielonej wołowiny (u mnie łata)
sól, pieprz, ostra papryka (pół łyżeczki) i oliwa do smażenia
Dodatki
6 plasterków pomidora malinowego
1 ogórek kiszony pokrojony w plasterki
pół czerwonej cebuli
pół czerwonej cebuli
sałata zielona - u nas strzępiasta
ostra musztarda
ketchup
6 plasterków sera cheddar lub mimolette
ketchup
6 plasterków sera cheddar lub mimolette
3 domowe wielkie bułki hamburgerowe (z tego przepisu, z tą modyfikacją, że uformować z tej samej ilości ciasta 3 a nie 6 bułek)
Mięso
wymieszać dobrze z przyprawami, uformować trzy kotlety i usmażyć na mocnym
ogniu na posmarowanej oliwą patelni grillowej (smażę tak długo aż na
mięsie dobrze widać żebrowanie patelni, wtedy są średnio wysmażone). Bułki przekroić i podgrzać. Spód bułki posmarować musztardą położyć listek sałaty, przykryć plasterkiem sera, następnie kotletem, potem kolejnym plasterkiem sera. Na to położyć pomidora, kiszone ogórki, cząstki cebuli. Przykryć górą od bułki posmarowaną ketchupem i docisnąć.
O tak! Uwielbiam takie domowe burgery!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam