sobota, 14 września 2013

Restauracja "Wiśniowy sad" - recenzja; Kuchnia rosyjska w Krakowie

Od jakiegoś czasu chciałam się wybrać do miejsca z kuchnią rosyjską. Padło na Wiśniowy Sad na Grodzkiej. Wybraliśmy się tam wczoraj wieczorem. Co prawda nieomal zwróciliśmy, bo okazało się, że o godzinie 19 lokal świeci pustkami, jednak padający deszcz spowodował, że zostaliśmy. A chwilę później pojawili się kolejni goście. Wnętrze Wiśniowego Sadu jest intrygujące - wygląda trochę jak salonik dziewiętnastowiecznego dworku - duży dywan na podłodze, wygodne krzesła, kanapy, pianino, a na ścianach lustra i obrazy. A do tego przepiękne detale architektoniczne - choćby dla nich warto wstąpić tam na kawę. Wrażenie psuje menu - dwie zwykłe białe kartki wydrukowane na domowej drukarce. Zdecydowanie wymaga dopracowania.

Restauracja "Wiśniowy Sad" - kuchnia rosyjska w Krakowie
Zamówiliśmy skromnie - po jednym daniu i napoju. Wybrałam cilimciki - niewielkie pierożki z nadzieniem z białej ryby, polane masłem cytrynowym (22 zł). Muszę stwierdzić, ze to najlepsze pierożki, jakie jadłam (poza pierożkami mojej mamy). Ciasto było cienkie, sprężyste i delikatne, a farsz rozpływał się w ustach. Czuć było niczym nie stłumiony smak ryby, podkreślony dodatkiem masełka z nutą cytryny. Alastor zdecydował się na kaukaski drożdżowy pieróg z nadzieniem mięsnym Fydczyn (20 zł). Okazało się, że to rodzaj placka z ciasta drożdżowego, na którym rozłożono nadzienie mięsne, złożono na pól i upieczono. Osobliwie, został posypany koperkiem. Podano go z sosem czosnkowym i sałatką. Sałatka chyba dość długo czekała na swoją kolej - sałata solidnie przywiędła. Jednak sam pieróg okazał się bardzo smaczny. Ciasto było puszyste, a nadzienie dobrze trzymało się w środku. Jednak trzeba zauważyć, że obie potrawy nie przytłaczały wielkością.
Zamówiliśmy jeszcze herbaty - czarną i syberyjską z ziołami ałtajskimi. Pierwsza herbata nie wyróżniała się niczym - zwykła, dość dobrej jakości czarna herbata, którą pije się z przyjemnością bez dodatków. Natomiast herbata syberyjska okazała się być całkiem interesująca mieszanką. Zdecydowanie dominowała w niej mięta, wyczułam też melisę, rumianek i chyba dziurawiec. Takie zestawy trzeba lubić, na szczęście my lubimy.
Łącznie zapłaciliśmy 63 zł - uwaga, doliczają 10% za serwis, można zdecydowanie drożej. Jest trochę niedociągnięć, jednak ogólnie wrażenie jest bardzo pozytywne, jeszcze wrócimy. Nasza ocena: 4,5/5.

PS. od jutra zapraszamy do naszej akcji - Kuchnia rosyjska :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...